Na Dzień Matki

Guido Gezelle
Moederken

‘t En is van U
hiernederwaard
geschilderd of
geschreven,
mij, moederken,
geen beeltenis,
geen beeld van U
gebleven.

Geen tekening,
geen lichtdrukmaal,
geen beitelwerk
van stene,
‘t en zij dat beeld
in mij, dat gij
gelaten hebt,
allene.

O moge ik, U
onweerdig, nooit
die beeltenis
bederven,
maar eerzaam laat
ze leven in
mij, eerzaam in
mij sterven.

Guido Gezelle
Matula

Żaden twój
tu na ziemi
namalowany
czy napisany
portret twój,
matulu,
żaden obraz
mi się nie ostał,

Żaden sztych
ani światłodruk ,
żadna rzeźba dłutem,
w kamieniu,
chyba, że ten obraz
jedyny, który żeś
pozostawiła
we mnie.

Ach, obym nigdy
niegodnie
obrazu twego
nie zniszczył,
lecz szlachetnie
niech żyje we mnie,
szlachetnie
we mnie
niech umrze.

Wiersz ks. Guido Gezelle Moederken (Matula) powstał w 1891 r. lecz opublikowany został dopiero po śmierci poety. Zob. Pieter G. Buckinx, De moeder van Guido Gezelle, Dietsche Warande en Belfort. Jaargang 99. Standaard-Boekhandel, Antwerpen 1954, s. 544-548. Cyt. tekstu źródłowego – tamże, s. 547-548. W przekładzie zachowano częściowo nietypowy, zastosowany przez autora podział na wersy, w oryginale niezgodny z układem jednostek składniowych.

Wyraz „światłodruk”, w oryginale „lichtdrukmaal”, to nawiązanie do nowej wówczas fotografiki.

Ks. Guido Gezelle (wikipedia)

Ks. Guido Gezelle uznawany jest za najwybitniejszego flamandzkiego poetę XIX wieku. Klimat domu rodzinnego ks. Guido Gezelle można scharakteryzować jako odzwierciedlający tradycyjne wartości ludu flamandzkiego, takie jak rzetelna praca, symbioza z naturą, przywiązanie do wiary i Kościoła, a także poczucie godności wyrażające się m.in. poprzez swoisty lokalny oraz językowy patriotyzm (posługiwanie się dialektem zachodnioflamandzkim). Choć w późniejszych wspomnieniach poeta wiązał swój talent poetycki raczej z ojcem, posiadającym dar trafiania w sedno prostymi słowami, to jednak pamięci matki poświęcił powyższy, poruszający wiersz.

Chronologia życia ks. Guido Gezelle:

1830 – urodzony w Brugii

1846 – uczęszcza do Niższego Seminarium Duchownego w Roeselare

1850–1854 – studiuje teologię w Seminiarum Diecezjalnym w Brugii

1854 – święcenia kapłańskie

1854–60 – pracuje jako nauczyciel w Niższym Seminarium Duchownym w  Roeselare

1858 – debiutuje jako poeta zbiorami Dichtoefeningen (Ćwiczenia poetyckie) oraz Kerkhofblommen (Kwiaty cmentarne)

1860 – obejmuje funkcję rektora Kolegium Angielskiego w Brugii, następnie (po zamknięciu tego pierwszego) pracuje jako wykładowca filozofii w Anglo-Belgijskim Seminarium Duchownym w Brugii

1860 – Kleengedichtjens (Drobne wiersze)

1862 – Gedichten, gezangen en gebeden (Wiersze, pieśni i modlitwy)

1881–1895 – redaguje tygodnik społeczno-polityczny ‘t Jaar 30 (Rok trzydziesty)

1864 – rozpoczyna posługę duszpasterską w parafii przy brugijskim kościele p.w. św. Walburgi

1865–1872 – redaguje tygodnik kulturalny Rond den Heerd (Przy kominku)

1870–1872 – redaguje czasopismo społeczno-polityczne ‘t Jaar 70 (Rok siedemdziesiąty)

1872 – rozpoczyna posługę duszpasterską w parafii przy kościele p.w. Najświętszej Maryi Panny w Kortrijk

1873 – wznawia działalność publicystyczną w prasie katolickiej (De Vryheid, Gazette van Kortrijk)

1880 – publikuje Liederen, eerdichten et reliqua (Pieśni, hymny i relikwie)

1881 – ukazuje się zbiór epigramów Driemaal XXXIII kleengedichtjens (Trzykroć XXXIII krótkie wiersze)

1881–1895 – redaguje czasopismo językoznawczo-etnograficzne Loquela poświęcone dialektowi zachodnioflamandzkiemu

1885 – rozpoczyna prace wydawnicze nad almanachem etnograficznym (Duikalmanak). 30 września w przemówieniu dystansuje się od flamandzkiego ruchu studenckiego

1886 – przekład Pieśni Hiawathy H.W. Longfellowa; nominowany na członka Królewskiej Flamandzkiej Akademii Językoznawczo-Literaturoznawczej w Gandawie

1887 – Tijdkrans (Wieniec czasu); otrzymuje doktorat honoris causa Katolickiego Uniwersytetu w Leuven

1888 – Rijmsnoer om en om het jaar (Wstęga rymów dookoła roku); otrzymuje papieskie wyróżnienie Pro Ecclesia et Pontifice

1889 – obejmuje stanowisko dyrektora klasztoru francuskich sióstr karmelitanek od Dzieciątka Jezus w Kortrijk (do 1893)

1890 – współzałożyciel czasopisma etnograficznego Biekorf (Pszczeli ul)   

1899 – otrzymuje godność kanonika; powraca do Brugii aby objąć stanowisko kapelana klasztoru angielskich Sióstr Kanoniczek, umiera 27 listopada 1901 – pośmiertne wydanie Laatste gedichten (Wiersze ostatnie)[1].


[1] Zestawienie najważniejszych dat na podstawie: Paul Vincent (red.), That limpid singer: a bilingual anthology of the poems of Guido Gezelle (1830-1899). Hull: Association for Low Countries Studies in Great Britain and Ireland (ALCS), 1999, s. …. oraz Guido Gezelle, Poëzie en proza (eds. An De Vos en Piet Couttenier). Bert Bakker, Amsterdam 2002, 507-509.

W rocznicę Powstania Listopadowego: niderlandzki poeta Adriaan van der Hoop i jego „Iwan i Pauleska” (1832)

Celowo prowokujący podtytuł tego postu mógłby brzmieć: Niderlandzki „pożyteczny idiota” w służbie caratu. Autor poematu Iwan i Pauleska (Iwan en Pauleska) z 1832 roku działał, jak sądził, z pobudek patriotycznych. Potępiając polską walkę o niepodległość, bronił Niderlandy (ze swojego punktu widzenia) przed zamętem rewolucyjnym. Rosyjski car był dla niego sprzymierzeńcem i gwarantem status quo w Europie (czy to nam czegoś nie przypomina?). Sam poemat jest mimo to niejednoznaczny i podważa ideologiczny przekaz poety. Ale o tym za chwilę…

Adriaan van der Hoop (źródło: wikipedia)

Urodzony w 1802 roku w Rotterdamie Adriaan van der Hoop (zm. 1841) zadebiutował jako krytyk literacki. Zafascynowany był poezją romantyczną, zarówno obcą (Victor Hugo i George Byron) jak i rodzimej proweniencji (Willem Bilderdijk). Jako poeta rozwinął skrzydła po powstaniu niepodległej Belgii (1830). Belgia, jak wiemy, oddzieliła się od Zjednoczonego Królestwa Niderlandów wskutek powstania w Brukseli (1830). Procesowi temu nie zapobiegła interwencja militarna wojsk holenderskich znana jako Kampania Dziesięciodniowa (Tiendaagse Veldtocht). Wydarzenia te stały się dla Adriaana van der Hoopa natchnieniem do napisania poematów Wyprawa do Tervuren (1830) oraz Kampania Dziesięciodniowa (1831), w których opiewał „bohaterstwo” Holendrów, potępiając rzecz jasna belgijską (skuteczną) próbę wybicia się na niepodległość. W kolejnych latach Van der Hoop stworzył poematy epickie, np. Willem Tell, sceny szwajcarskie (1833), oraz dramat podejmujący wątek nieubłaganego przeznaczenia, Renegat (1838).

Jan Rosen, Bitwa pod Stoczkiem (źródło: Wikipedia)

W dziejach kontaktów polsko-niderlandzkich Adriaan van der Hoop zapisał się kolejnym utworem, wydanym w 1832 poematem Warszawa. Poetyckie obrazy wojenne. Już na pierwszej stronie natrafiamy na dedykację „Jego cesarskiej i królewskiej mości Mikołajowi I, cesarzowi wszystkich Rosjan, królowi Polski”, która jest zapowiedzią tego, co czeka nas dalej.

A początek jest następujący:

Od doliny Sekwany po zielone brzegi Wisły
Wszędzie Smok Powstania, w szaty wolności strojny
Serca narodów rozpalił, karmiąc je złudzeniami,
A Europę na nieskończone cierpienia skazał...

W zasadzie dalsze cytaty są zbędne. Van der Hoop okazuje się w nim propagandystą rosyjskiego imperializmu, choć czyni to, jak wyznaje sam, „z umiłowania wolności [!] ale odrzucając swawolę” (bandeloosheid, co można też przełożyć jako anarchię). Mikołaj I jest dla Holendra symbolem „porządku i pokoju”, natomiast Polacy („Sarmaci”), buntując się przeciwko prawowitemu, jego zdaniem, władcy, są rebeliantami, których należy spacyfikować i surowo ukarać. Ponieważ Zjednoczone Królestwo doświadczyło powstania w Belgii, między tym wydarzeniem a polską insurekcją istniała dla Van der Hoopa analogia:

Zwolennicy suwerenności narodów i nieograniczonej wolności w walce między Rosjanami a Polakami żarliwie pragnęli zwycięstwa tych drugich, ja natomiast życzyłem sobie, by zatriumfowali ci pierwsi, nie tylko dlatego, że zgodnie z moimi przekonaniami uważałem sprawę Rosjan za sprawiedliwą, a Polski za wynikającą z wprowadzenia w błąd i zaślepienia, ale także dlatego, że zwycięstwo wojsk polskich miałoby jak najgorszy skutek dla Europy i co za tym idzie, oddziaływałoby negatywnie na losy mojej Ojczyzny.

W dyskursie Van der Hoopa pojawiają się tyleż niebezpieczne co znane skądinąd stereotypy: Polacy nie wiedzą sami, co jest dla nich dobre, ich dążenie do suwerenności narusza „ład geopolityczny”, Polska jest „niepraworządna” (jedynie pod berłem carów powróci do rządów prawa), Polacy są zaślepieni i żyją iluzjami, a kraj nad Wisłą jest w istocie „strefą wpływów” Rosji.

Choć tezy te pojawiają się w dyskursach szeroko pojętego Zachodu, to jednak ich źródło leży na wschodzie, gdzie jest ich główny beneficjent. Zachodnich intelektualistów, dziennikarzy i literatów głoszących przekaz prosowiecki Lenin nazwał swego czasu „pożytecznymi idiotami”. Notabene termin ten jest aktualny także obecnie w refleksji nad przekazem medialnym w dobie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Działalność „pożytecznych idiotów” służyła w rzeczywistości zniewoleniu narodów Europy Środkowej i Wschodniej. Czy Adriaan van der Hoop nie zasługuje także na miano „pożytecznego idioty”, tyle że w wydaniu holendersko-romantycznym? Swój hołdowniczy adres do cara przypieczętował zresztą, zgłaszając się, jak sam pisze w przedmowie do poematu Warszawa, do ambasady rosyjskiej w Hadze, gdzie na ręce ambasadora, księcia Dołgorukiego, ofiarował swoje dzieło z prośbą o przekazanie je na dwór w Sankt Petersburgu.

Żeby nie opierać się tylko na jednym tekście, panegiryku dla Mikołaja I, a zatem by nie być posądzonym o stronniczość, sięgnijmy do dalszych partii utworu. Narracja o przebiegu kampanii jest opowiedziana z perspektywy prorosyjskiej, a polskie nadzieje na niepodległość są konsekwentnie odrzucane. Jest jednak drobny wyjątek od tej reguły, a mianowicie poemat Iwan i Pauleska, będący częścią rozdziału zatytułowanego „Praga”, ale też opublikowany przez Van der Hoopa w osobnym wydaniu cztery lata później (z podtytułem Polski romans).

A. van der Hoop, Iwan i Pauleska, źródło: Google Books

Nie trzeba się długu zastanawiać, by odgadnąć, że w zamyśle rusofila Van der Hoopa „Pauleska” to alegoria Polski. Z perspektywy polskiego czytelnika interesujące może być to, jak wiele (a raczej jak mało) Adriaan van der Hoop wiedział o Polsce i Polakach oraz ich wolnościowych aspiracjach. Bohaterka tego poematu, Pauleska, to piękna, kruczowłosa dziewczyna znad Wisły. Traci ojca, Fiodora (sic!), gdy ten, dołączywszy na wezwanie „szlachty” do polskiego wojska, ginie w bitwie pod Ostrołęką. Ale oto gdy płacze nad brzegiem Wisły dostrzega ją rycerski Iwan. Jego „rosyjskie serce zapłonęło dla polskiej dziewicy”. W jej towarzystwie spędza noce, w dzień polując na Polaków. Wydaje się więc z pozoru, że utwór będzie propagował mit o „bratnich narodach”, a z okazji zwycięstwa cara nad powstańcami listopadowymi będziemy także świadkami „happy endu” na płaszczyźnie matrymonialnej.

Tak jednak się nie dzieje. Iwan jest mocno straumatyzowany walką z Polakami, a Pauleska wyczuwa jego obojętność i nerwowość. Prosi go, by pokazał jej swoją broń, dwa „hiszpańskie pistolety”. Są za ciężkie, mówi Iwan. Pauleska bierze je jednak do ręki. Chce się przejrzeć w wypolerowanej stali. W oddali dziewczyna widzi jak na drugi brzeg, na przyczółek praski, jakaś grupa z pochodniami przeprawia się łodzią. „Kto to?” pyta się Pauleska. „To nasi”, odpowiada Iwan, „dzisiaj jest decydujący dzień dla zwycięstwa Rosji”. Pauleska dopytuje się dalej. „Poczekaj, aż most na Pradze stanie w płomieniach”, brzmi odpowiedź.

I oto ciszę nocną przerywa krzyk dziewczyny: „Niech Bóg ma litość nad moją duszą w dzień sądu”. Dwa strzały, celne. To Pauleska zastrzeliła swojego kochanka, a sama odebrała sobie życie. Zaś od strony Pragi dobiegają okrzyki żołnierzy na warcie: „Polacy, ratujcie most! Zdrada!”.

Pauleska (Polska?) to romantyczna femme fatale, nieprzewidywalna, irracjonalna i niebezpieczna — taka mogłaby być interpretacja utworu. Dokonuje zemsty (za śmierć ojca? A może istnieje inna przyczyna?), lecz zabijając siebie, skazuje się na potępienie, czego jest świadoma. Czy możemy kontynuować tę interpretację na poziomie alegorii politycznej? Jeśli tak, to według Adriaana van der Hoopa walka z Rosją byłaby czymś w rodzaju zbrodni, morderstwa (a może bratobójstwa?) zaś Polska, wywołując powstanie, popełniła samobójstwo. Powstanie jako czyn straceńczy, to też brzmi znajomo, prawda?

Pauleska jako bohaterka tragiczna, rozdarta i wzniosła zarazem, pasuje niewątpliwie lepiej do poetyki romantyzmu, tak bliskiej Adriaanowi van der Hoopowi, niż propagandowe wywody o Mikołaju I jako obrońcy praworządności w Europie. Być może dlatego właśnie Van der Hoop zdecydował się wydać ten poemat osobno w 1836 roku. Niejednoznaczne zakończenie wiersza Iwan i Pauleska, które przysporzyło trudności anonimowemu krytykowi holenderskiemu, stanowi jego atut i sprawia, że poemat nawet współcześnie nadaje się do czytania. W dziewiętnastym wieku utwór zainspirował kompozytora Woutera Hutschenruytera (I) (1797-1878) do stworzenia poematu symfonicznego pod tym samym tytułem.

Jakkolwiek by było, w sercu Pauleski jednak odezwał się polski patriotyzm, co sprawia, że wydźwięk całości jest mniej jednoznaczny, niż sugerowałaby to nam panegiryczna odezwa do Mikołaja I czy antypowstańczy wydźwięk opisów scen batalistycznych. Van der Hoop nie dodał do Iwana i Pauleski komentarza, ton poematu Warszawa jest do końca prorosyjski, ale jakieś ziarno wątpliwości zostało zasiane. Może ci Polacy już po prostu tacy są, że są gotowi oddać swoje życie za niepodległość?

Albrecht Rodenbach na 11. Kolokwium Teatralnym

Zapraszam do udziału w 11. Kolokwium Teatralnym, w trakcie którego podzielę się wiedzą o dramacie Studenten van Warschau (Warszawscy uczniowie) Albrechta Rodenbacha i flamandzkiej recepcji Powstania Styczniowego (https://www.polskakompaniateatralna.pl/pracowniateatrologiczna).

Spotkanie to odbędzie się 8 lutego (środa) o godzinie 19.00 w formule online.

Spotkanie poświęcone będzie flamandzkiemu dramatopisarzowi Albrechtowi Rodenbachowi ze szczególnym uwzględnieniem polskich wątków i nawiązań do Insurekcji 1863 roku w jego dramacie Warszawscy uczniowie. Zagadnienia te przedstawi dr hab. Marcin Polkowski, kierownik Katedry Literatury Niderlandzkiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a rozmowę z nim  będzie prowadził prof. dr hab. Andrzej Dąbrówka z Wydziału Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego. Przewidziana jest również otwarta dyskusja. Jako że Kolokwium będzie się odbywać za pośrednictwem platformy Teams, osoby zainteresowane udziałem w tym wydarzeniu prosimy o przesłanie maila z taką deklaracją na adres: pracownia.teatrologiczna@gmail.com, z którego będziemy mogli Państwu przesłać link do spotkania.

AKTUALIZACJA: Teraz można obejrzeć transmisję z 11. Kolokwium Teatralnego:

Stulecie ks. Hugo Verriesta

W tym roku Flandria obchodzi stulecie śmierci ks. Hugo Verriesta, poety, eseisty, filozofa kultury, działacza Ruchu Flamandzkiego, zasłużonego dla rozwoju literatury niderlandzkiej w Belgii.

ks. Hugo Verriest, źródło: 100jaarverriest.be

Ks. Hugo Verriest należy do nieco zapomnianych postaci literatury flamandzkiej XIX i początków XX wieku. Działał w tym samym kręgu, co poeci ks. Guido Gezelle i Albrecht Rodenbach. Bardzo pozytywnym zjawiskiem jest więc to, że obecnie Flamandowie chcą przypomnieć jego postać, działalność i dorobek literacki poprzez obchody jubileuszowego Roku Verriesta (https://100jaarverriest.be/). Planowane jest wydanie antologii jego poezji, a tymczasem niektóre wiersze można wysłuchać (w oryginale) tutaj.

Albrecht Rodenbach, Dzwon Roland (1877)

Góruje nad Gandawą, samotna i szara
Stara dzwonnica, symbol przeszłości. 
Ponury i wzniosły, choć niemy i martwy,
Stary Olbrzym płacze nad dzisiejszą Gandawą, 
Lecz czasem zadrży — wtem nagle zabrzmi
Jego spiżowy głos ponad miastem.   

Drżyjcie w grobach, drżyjcie gandawscy
Bohaterowie: ty, Janie Hyoens i ty, Artevelde. 
Roland się zwę, oznajmiam pożogę,
We Flandrii dzwonię na trwogę! 

Barwny tłum słyszy spiżową pieśń,  
Co znów powraca, wspaniała,
Moja dusza dawną widzi Gandawę, 
Gdzie zbrojny lud się gromadzi. 
Kraj jest w potrzebie: wolność lub śmierć, 
Gildie tłumnie przechodzą w procesji. 

Widzę Jana Hyoensa i Arteveldego, 
Bohaterów wzywa Roland wzburzony; 
Roland się zwę, oznajmiam pożogę,
We Flandrii dzwonię na trwogę! 

O głosie bohaterski, o ludu olbrzymów, 
O sławo i chwało dawnych dni, 
O pieśni spiżowa, wiem, co oznaczasz
I wiem, co wypominasz z żalem, 
Niech cię pocieszy, że dzień nastaje, 
To słońce wschodzi dla Flandrii. 

"Flandria i lew!" Drżyj, stara wieżo, 
I złącz swą pieśń z naszym chórem, 
Śpiewaj: jam Roland, dzwonię na trwogę, 
We Flandrii głoszę zwycięstwo!

(Przekład copyright by Marcin Polkowski)

Jest to być może najbardziej znany utwór flamandzkiego poety Albrechta Rodenbacha. Pieśń stała się manifestem Ruchu Flamandzkiego u schyłku XIX wieku. Więcej o pisarzu i jego twórczości tutaj (w j. niderlandzkim – tutaj też tekst utworu w oryginalnym brzmieniu).

Belfort w Gandawie, fot. Marcin Polkowski

Średniowieczna dzwonnica (Belfort), zwana też „Olbrzymem”, jest jednym z najsłynniejszych zabytków Gandawy.

Godło Flandrii (wikipedia)

W pieśni Rodenbach nawiązuje do dwóch ważnych postaci historycznych z dziejów Flandrii: Jana Hyoensa i Filipa van Artevelde, mieszczańskich bohaterów Powstania Gandawskiego (1379–1385) skierowanego przeciwko królowi Francji Karolowi VI Szalonemu oraz hrabiemu Flandrii Ludwikowi II. Symbolizują oni niezależność i męstwo ludu flamandzkiego.